czwartek, 18 listopada 2010

*Rozdział Trzeci*

Obudził mnie deszcz uderzający o stary, metalowy parapet okna.
Przetarłam moje zaspane oczy i powoli sięgnęłam po komórkę.
6:53.
Otworzyłam szeroko oczy i dosłownie wyskoczyłam z łóżka. Musiałam iść na zajęcia na 7.35 i musiałam zdążyć. Podbiegłam do szafy, wyjęłam ubrania i poszłam do łazienki. Po paru minutach byłam już gotowa.
Wybiegłam, sięgnęłam po plecak i znów spojrzałam na wyświetlacz mojej starej komórki. 7.25.
Byłam na siebie wściekła. Do północy siedziałam ze Saulem i oglądaliśmy komedie, a on opluł mnie popcornem, za co ja rzuciłam nim mu prosto w twarz. Przeczesałam włosy ręką i szybko zbiegłam po schodach, widząc jak Saul już zamyka za sobą drzwi. Widocznie był przystosowany do tego trybu życia, ale ja zawsze musiałam być punktualna i długo spać, zwłaszcza gdy był pierwszy dzień w nowej szkole.
Pomachałam jego babci i wybiegłam za nim, wołając jego imię.
-Saul! Czekaj na mnie, ktoś mi musi przecież pokazać szkołę!-przystanął, a ja go dogoniłam. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym jadu i ruszyłam do przodu.
-Jak tam jest?-spytałam, znów spoglądając na komórkę.
7.30.
-Hm. Normalnie. Znaczy niezbyt dla mnie, bo wiesz, jestem inny, ale nie przejmuję się ich opinią jak jakiś zakompleksiona nastolatka.-wyrzucił z siebie z uśmiechem.-Ważne, że są mili nauczyciele i nikt nie żyje w przepychu. Ot taka zwykła szkoła.
-Aha.-sapnęłam szłam szybkim krokiem, aby zdążyć.
Przed nami jeszcze parę metrów drogi plus znalezienie mojej sali. Byłam podenerwowana i wkurzona.
Czy mnie polubią? Czy nie będę miała wrogów?
Wszystko zależało w tym momencie ode mnie.
Stąpałam po nierównym betonowym chodniku, a po ulicy po mojej lewej jeździły z jakieś 100 km/h samochody i motory. Za krawężnikiem po mojej prawej znajdowało się dużo trawy i drzew, w tym parę stokrotek które rozjaśniały tą ponurą scenerię.
*
Z ulgą otworzyłam wyblakłe, czerwone drzwi chwytając srebrny, zardzewiały i szorstki w dotyku uchwyt. Mym oczom ukazał się kremowy korytarz z metalowymi szafkami. Przy jednej stała dziewczyna ubrana cała na różowo w butach na szpilkach. Miała ciemne, duże oczy i ścięto pod ucho gęste blond włosy, a w dłoniach trzymała książkę ,,Romeo i Julia''.
-Zero przepychu?-spytałam ironicznie Saula, lustrując ,,wypolerowaną'' różową panienkę.
-Tak. Ona tylko sprawia takie wrażenie. Lubi różowy, jest blondynką i romantyczką. Nie oceniaj pochopnie.-mrugnął do mnie.-Ok, ty masz teraz pierwszą matematykę a ja biologię. Twoja szafka to A11. Nie zapomnij. A kod masz tu.-podał mi szczelnie zamkniętą kopertę.-Nie zaglądałem!-upewnił i poszedł w swoją stronę.
Nie powiedział mi tylko w której sali jest matematyka, więc szłam szerokim korytarzem szukając napisu na bordowych drzwiach z których schodziła farba.
-Cześć.-uśmiechnął się do mnie blond chłopak z lekkim tapirem, niebiesko-zielonymi oczami i skórzaną kurtką.-Jestem Michael Andrew McKagan. Jesteś nowa w tej szkole?
-Tak..-uśmiechnęłam się nie pewnie.-Katy Hale-podałam mu dłoń i chciałam ją uścisnąć, dy on uniósł ja do ust i ucałował.-Miło mi cię poznać.-Spuściłam wzrok i szybko zabrałam rękę. Takie sytuacje były dla mnie strasznie niezręczne.-Czy wiesz w której sali będzie teraz matematyka?Nie znam się...-powiedziałam. Zrobiło mi się strasznie wstyd, bo zapomniałam planu lekcji z domu.
-Ty też masz matematykę? Extra! Choć, pokażę ci gdzie to jest.-machnął ręką aby pokazać, że mam iść za nim, więc poszłam.
-Sala 56? Zapamiętam.-uśmiechnęłam się, wnosząc plecak do sali.-A gdzie mam usiąść?
-Obok mnie jest wolne miejsce.-w normalnej sytuacji byłabym wściekła i zbyła takiego ,,labradora''. Ale bardziej mu się przyglądając z jego zewnętrznej i wewnętrznej strony uznałam, że jest miłym kolesiem i możemy być przyjaciółmi. Michael uśmiechnął się i oparł o blat ławki.
-Dobrze. Dziękuję.-poklepałam go po ramieniu i wypakowałam z plecaka podręcznik i zeszyt wraz z piórnikiem. Położyłam plecak na podłodze i usiadłam na ławce.
-Czym się zajmujesz?-spytałam od razu.
-Gram na gitarze i sobie podśpiewuję... Ale głownie :gitara.
-Naprawdę? Super. Mój kumpel również. A ja... zaczynam. Znaczy umiem parę akordów ale to tam... amatorskie.
-Będę mógł ci dawać korepetycje.-spojrzałam na niego.-Oczywiście za darmo. Uznajmy że to będzie przyjacielska przysługa.
Chciałam go poprawić, że jeszcze nie jesteśmy przyjaciółmi, gdy na złość zadzwonił dzwonek.
Michael uśmiechnął się szeroko, najwidoczniej dumny z siebie i odgarnął parę kosmyków, które spadły mu na na twarz.
Usiadłam obok niego i zaczęłam bawić się długopisem i rysując różne głupoty na tyle zeszytu.
-Witam.-rozległ się donośny głos nauczyciela.-witam nową uczennice, wstań, proszę.-spojrzałam błagalnie na Michaela po czym wstałam.
-Cześć ludzie, jestem Katy Hale, będę się z Wami uczyć... I mam nadzieję że każdego z Was poznam.-uśmiechnęłam się i usiadłam. Ostatnio zaczęłam się robić bardziej pewna siebie. Wiedziałam, że to jest dżungla, w której aby przetrwać trzeba grać nieczysto i być pewnym swojego zdania.
Usiadłam i rozejrzałam się po klasie.
W drugiej ławce od biurka nauczyciela siedziała ta blondynka która kochała róż. Spojrzała mi w oczy szeroko się uśmiechając i machając mi na powitanie. Odmachałam i spojrzałam na nauczyciela.
-Katy, ja jestem Sean Harisson. Będę twoim wychowawcą..
Pan Harisson gadał a ja nie uważałam i bazgrałam po okładce zeszytu. Gdy usłyszałam wielki huk od razu podniosłam głowę. Nade mną stał wychowawca z linijką w dłoni.
-Aha. Jeszcze jedno. Na moich lekcjach uważamy i się angażujemy. żadnego rysowania i gadania.
Walnął linijką o stół jeszcze raz, a ja kątem oka zauważyłam, że wszyscy na ten dźwięk podskoczyli i zmrużyli oczy ściągając brwi.
-Zrozumiano?!
-Oczywiście. Tylko ostrzegam że ja orłem nie jestem.
Zrobiłam ironiczną minę, a pan Harisson uznał, że da sobie ze mną spokój i usiadł przy swoim biurku.

Na każdej lekcji czy przerwie towarzyszył mi Michael. Nic nie robił prócz pytania się czym się zajmuję i doradzania mi. Czułam się tutaj coraz lepiej. Nauczyciele wydawali się surowi ale uczciwi i mili, wszyscy byli uprzejmi.. Ale na żadnej przerwie nie mogłam zauważyć mojego przyjaciela, Saula. Zaczęłam się martwić. No bo przecież kto by przegapił lunch?
Po wyjściu,a raczej wybiegnięciu ze szkoły i zdenerwowaniu się, że mam dużo zadane a Mike chce przyjść i przyjdzie na 3:30 mnie poduczyć gry, rozejrzałam się dookoła. Nigdzie ani śladu Saula..
Zeszłam ze starych schodów i wracając rozglądałam się. Zauważyłam jak Saul stoi za szkołą, ma gitarę na kolanach i wyglądało na to, że coś komponuje, zagryzając papierosa.
Warknęłam i ruszyłam w jego stronę, a różne zamki na mojej kurtce głośno brzęczały.
-Saul?! Martwiłam się o Ciebie, a ty tu siedzisz i grasz.
Przestał i spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
-Ty lepiej martw się o siebie. Na chemii wpadła mi pewna melodia, wyszedłem z klasy i usiadłem tu, by komponować.-Z uśmiechem na twarzy pokazał mi kartkę z zeszytu z byle jak narysowanymi pięcioma liniami, nutami itp. -Nauczyciele się już przyzwyczaili...Babcia również, więc oni jej nie wzywają, a ona na mnie nie krzyczy. Kocham muzykę i tyle.
-A znasz Michaela Andrew McKagana?
-Znam...? A co?-spytał podejrzliwie, nadal na mnie patrząc i zsuwając dłoń z gryfu, aby wyrzucić spalonego papierosa.
-Gra na gitarze, pomógł mi dzisiaj i przyjdzie dziś o 3:30 aby pouczyć mnie gry na gitarze. To nie będzie problem?-spojrzałam na niego zwycięsko.
-Nie.-powiedział krótko i znów zaczął grac, ale znów na chwilę przerwał.-Duff to spoko gość. Cieszę się, że będzie cię uczył grać. Ma talent do grania i tłumaczenia. Powodzenia.
-Duff?
-Tak. Tak go przezywam.-mrugnął do mnie.
zaczął znów grać,a ja wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę domu.
Slash stał się inny. Bardziej wyluzowany, pewny siebie szczery. Cieszyłam się. no bo kto by nie chciał mieć takiego przyjaciela? ...

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Insomniaof - Dziękuję Ci za przydatne rady i za to że mnie wspierasz. staram się i to strasznie. Mam nadzieje, że kiedyś Ci dorównam. Całuski ;* Marta.

3 komentarze:

  1. Dobre!
    Jeśli mogę coś powiedzieć...Popracuj jeszcze troszkę nad składaniem zdań i dłuzszych wypowiedzi (też mam czasem z tym problem xD)
    Mi tam się podobało!
    Buziaki moja słodka dziecino! ;**
    Twoja Szalona Drwalica!

    ,,Hooooot" scenka??? ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. super pisz dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm... mam pewien problem z tym rozdziałem - niby jest ciekawie: bohaterka poznaję szkołę i nowego chłopaka, ale brakuje mi tu czegoś, co wyróżniłoby to z tysiąca innych opowiadań o pierwszym dniu w szkole. popracuj nad oryginalnością i nieprzewidywalnością tekstu. włóż trochę zapychaczy typu opisy, rozciągnięcie akcji [np. bohaterka - wybacz, ale nie pamiętam imienia - znajduje Saula od razu, może powinna go szukać chociaż przez pięć, sześć zdań?] albo przemyślenia bohaterki. uważaj na powtórzenia i strzeż się ich jak ognia. popracuj nad układaniem zdań, bo niektóre są nie po polsku, a przynajmniej ja je do końca nie rozumiem. ach i jeszcze jedno - nigdy, przenigdy nie mów pełnymi imionami, szczególnie z tymi drugimi. postaraj się znaleźć jakiś zamiennik, który będzie dla bohaterki zdrobnieniem lub skojarzeniem z daną osobą, np. nie Michael Andrew McKagan, tylko po prostu Mike McKagan, lub 'ten blondyn o niebiesko-zielonym potworkiem na głowie' - nie zawsze bohaterka musi pamiętać o pełnym imieniu, my też tego nie robimy, chyba że to wynika z jej charakteru - jest przesadnie dokładna, lub przykłada wagę do imion.

    pracuj dalej :)
    pozdrawiam - insomniaof

    OdpowiedzUsuń